Ferie w siodle...
Doszly mnie ostatnio sluchy ze w naszej stajni szykowana
jest oferta polzimowisk... Jak narazie uslyszalem tylko ze beda... Ale juz
zaczolem meczyc
P. Jole o wiecej informacji wiec napewno w ciagu kilku najblizszych dni pojawi
sie na naszej stronie szczegolowa oferta... Takze juz teraz Wszystkich
Serdecznie Zapraszam... Kurde Miecia znow mi kabel od farelki przegryzla..
rrr :/ dlaczego wlasnie one siedza w sasiednim boksie no nie no... lece je
pognac papa....
Swieta, swieta, swieta....
Echhh.. no wiec.. Klementyna rozwiesza jemiole, Patyna sciaga pajeczyny, Gogers pobiegl po choinke, (ciekawe komu ja zwinie) ;D Mlode ogierki wieszaja skarpety, Hasina zamiata stajnie... A ja ? Pilnuje zeby dobrze wszystko zrobili ;P wkoncu ja tutaj rzadze nie? Takze przygotowania do swiat pelna para :D A i widzialem ze P.Jola tez sie nie obija u siebie... wszystkim udziela sie swiateczny nastroj, niektorym az za bardzo bym powiedzial Gogers i Klementyna nie powinni razem spiewac koled :/ :/ no ale niech im bedzie tym raze przymkne na to oko a raczej ucho... Patyna zainwestowala nawet w stopery z tego powodu :D:D:D Ok bede konczyl bo jak tylko spuszcze ich z oka to zaraz sie obijaja ;P
Takze moi kochani Wesolych Swiat i Szczesliwego Nowego
Roku
"ZaFolblucenie Stajni"
W ostanich dniach do mojej stajni zawitalo 9 nowych koni a zeby bylo ciekawiej wszystkie to Folbluty (widze w tym reke Gogersa) ale spokojnie z tego co wiem to ja je bede bzykal a ze na zime mi sie troche przytylo to dam sobie rade :D:D:D ehh.... co ja sie mialem zeby je wszystkie do porzadku przywolac ale jakos sie udalo nawet mlode ogierki zrozumialy gdzie ich miejsce... hi hi :D Takze ostanie kilka dni byly pracowite...
"ZaFolblucenie" Stajni odbilo sie takze na okolicy gdyz nie
wszystkie konie u nas zostaly a kilka pojechalo do sasiednich stajni takze
przyszloroczne Gonitwy Wloscianskie i Hubertus beda wyjatkowo ekscytujace (ale
Kto zakasuje wszystkich ?? JA :D:D)
Podsluchalem kury ostatnio jak gdakaly ze ponoc juz sie szykuja i trenuja :D
Ehh... co to sie dzieje czyzby Sluzewiec przeniosl sie do
Narusy???
Co za czasy...
A teraz nam tylko pozostalo czekac na snieg i pewnie niedlugo w saniach bede wozil Sw. Mikolaja...
Hubertus 2006
Wiec... zaczelo sie od samego rana kazdy czyscil swojego konia i przygotowywal sie psychicznie do wyjazdu ;)... no i wkoncu godz 13:00 komenda "na kon" i ekipa pod Mastrem Jolanta Tulisow ruszula oczywiscie starannie przygotowana trasa nie oszczedzila kilku osob (pozdrowienia dla Krzyska zdobywcy nagrody za odwage gdyz startowal na najmlodszym koniu) i pare upadkow mialo miejsce... Pozniej Wielka Gonitwa Wloscianska ktorej zwyciezcami byli Jeden z Braci Ostregow na Peliku w klasie do 5lat i Przemek na Just Jubilee w klasie do 5 lat (wyniki dokladne pojawia sie pozniej;) oraz Pogon za lisem ktorej zwyciezca byl hmm... Jezdziec z Braniewa na Dumce..;) Same polowanie na lisa takze nie oszczedzilo kilku osobom upadku, a jeden z nich byl nawet powazny gdyz mialo miejsce zdezenie czolowe dwoch amazonek (Moniki i Uli) jednak poza kilkoma siniakami nic sie nie stalo a nasze poszkodowane reszte dnia spedzily na obserwacji w szpitalu... Do wieczora goscie sie rozjechali a pozostalo tylko kilkoro wytrwalych startujacych na drugi dzien w mlodziezowym...noc minela dosc wesolo no i niestety na zajutrz pogoda juz tak nie dopisywala jednak wytrfali jezdzcy nie odpuscili i wyruszyli.... wszyscy przemoczeni po dosc krotkim terenie spotkali sie na lini startu w Gonitwie Wloscianskiej i rowzniez tym razem wyscig jak i Lis nalezal do Braci Ostregow :D :D cos z tym trzeba zrobic ;) hehe... Pozniej wspolne rozmowy przy grillu i tak sie skonczyl drugi dzien Hubertusow
Na kolejny weekend przyszedł czas...
21-22.10.06
Jako, że Hubertus tuż tuż, w Tulisówce wrze od pracy. Każdego dnia konie muszą mieć trening, żeby dały z siebie wszystko 28 października :) A starają się bardzo - podobnie jak ich jeźdźcy :D
Szykuje się kilka niespodzianek - mamy nadzieję ;> - ale o nich szaaaa :) Wszystko wyjaśni się dopiero tego oczekiwanego dnia :)
Mamy nadzieje ugościć bardzo liczną grupe jeźdźców z okolicznych stajni, gdyż cały czas dopływają do nas zgłoszenia o chęci udziału z Hubertusie! Cieszymy się z tego niezmiernie :D
Jednak nie tylko przygotowaniami żyje Tulisówka :) W sobote szykowały się 2 grupy : młodzieżowy rajd z Piastowa :), oraz 100-osobowa grupa studentów z Elbląga. Kiedy wszystko bylo już gotowe na przyjazd gości, postanowiliśmy wyjechać wierzchem i przywitać rajdowiczów :) Po kilku telefonach, znaleźliśmy się wzajemnie i razem - Narusa + Piastowo - dojechaliśmy do Majątku :)
I tak, została nam jeszcze chwila przed przyjazdem studentów! Wszyscy wiedzieli jakie są ich role i co mają robić. Beata i Paweł (gościnnie z Piastowa) mieli przywitać gości, ja z Alą w sukniach, na Hasinie i Just Jubilee, poprowadziłysmy grupę wsród płonących pochodni. Jednak po drodze.....napadli nas zbóje! Dawid wraz z Marcinem (również gościnnie z Piastowa) porwali dziewke i wywieźli ją na Patynie w las..... nie martwcie się - wróciła :) Studenci byli zachwyceni, a o to nam przecież chodziło :) Przy ognisku, biesiadnej kapeli, zabawach i tańcach spędzili całą noc - szczęśliwi, zadowoloni i niedowierzający że "na wiosce" można się tak dobrze bawić. Wielce zainteresowani naszymi rumakami, zadający pytania o ich pochodzenia, koszta utrzymania itp. byli pełni uznania za całą organizacje jaka u nas panuje :) - dziękujemy bardzo :)
Ok Studenci pojechali wszyscy padaja z nog wiec idziemy lulu...;) Przyjezdne Piastowo jak i czesc ekipy z Narusy udala sie do domku "krasnoludka" lub "grzybiarza" obie nazwy sa uzywane... Tak wszyscy mieli nadzieje ze sie wyspia no ale coz jak latwo sie domyslec troche im to nie wyszlo ;D;D;D
Na drugi dzien wszyscy zmeczni i ledwo zyjacy rszyli do
obrzadku przy koniach...
No i zaczelo sie...
Kolo 8:00 telefon od P.Joli ze Konie pobiegly sobie na spacer w las ... No to Dawid I Beata po nie pojechali na szczescie wiekszych problemow nie bylo i udalo sie je zagonic na pastwisko... nastepnie zgonili jeszcze krowki i gotowe...
[ FRAGMENT USUNIETY Z PRZYCZYN NIEZALEZNYCH ]
No to ekipie z piastowa zostalo tylko rajdem, bezpiecznie wrocic do siebie....
I w ten sposób został już tylko tydzień do HUBERTUSA :) Po raz kolejny napisze - zapraszamy! Bo wciąż potwierdza się, że jeśli ktoś raz zawita w naszych progach, przyjeżdża już do nas nie raz! Wcześniej czy później - ale zawsze są :)
Przygotowanie do Hubertusa
15.10.06
No wiec zaczelo sie calkiem niewinnie gdyz zwyklym sms-em iz rozpoczynamy treningi koni do Gonitwy Wloscianskiej Hubertusa 2006 (na ktorego serdecznie zapraszamy ;)
Zlozylo sie akurat szczesliwie gdyz odwiedzili nas Zosia i Marek ...a wiec Zosia, Beata, Slomeck i ja...ruszylismy..... Zosia na Just Jubilee ;) (bylo ciekawie ale o tym zaraz ;) ) Slomeck na Kolorado a Beata i ja na dwoch nowych kobylkach ktorych imiona sa na tyle dziwne ze nie potrafie ich w tym momencie przytoczyc ;P Jesli bedzie to czytala P.Jola prosze aby w komentarzach je zapisala :D:D:D ...
W wyscigu Kolorado nam wiele zaprezentowal i zdaje sie ze bedzie to jeden z faworytow ....ale bywa roznie... poczekamy zobaczymy :D:D:D
Powrot tez byl w miare spokojny....ALE... :D
Druga jazda ktorej celem bylo rozruszanie koni byla bardziej ciekawa... Zosia na Gogersie :D:D:D Beata na Salucie i ja na Patynie ....
Czulem sie dziwnie majac przed i za soba ogiera...
Jazda byla ok, a gruszki bardzo dobre (wtajemniczni wiedza o co chodzi) ;)
ALE...
Powrot...
... okazalo sie ze na wybiegu na przeciwko stajni biega sobie Nercer.... :D:D:D Trzeci ogier do kolekcji :D:D Zosia nie chciala w to uwierzyc ... i na pytanie "Czy to jest Nercer?" uslyszala: "Tak i bedzie kolo Ciebie za 2 sekundy :D:D:D Gogersowi oczywiscie odbilo i zacza poruszac sie na tylnych nogach (tylko) :D jednak Zosia jezdziec zreczny i sprytny ;D zgrabnie z niego zeskoczyla aby uniknac wywrotki... gdyz wygladalo to juz bardzo groznie.... no i wkoncu bez wiekszych strat w ludziach i koniach dotarlismy....
Prosze o komentarze i pozdrawiam...
No i były odwiedziny;)
Kilka dni spędzonych wśród znajomych, wśród ukochanych futrzaków. Dni pełne niespodzianek, wiadomości dobrych i złych, chwil zaskakujących i śmiesznych :) ale od początku
Słomek : Mam dla Ciebie dwie wiadomości dobrą i złą. Najpierw zła "Burzy już nie ma" No cóż chyba miałam trochę czasu, aby się do tego przyszykować. Wiadomość dobra "Bogini została" No, ale jak to?! A więc wszystko przez to, że połowa stada jest tzw. "moja" No i w ten oto sposób mój Nercer ujeżdżeniowiec tak pokochał Śrubkę, że nie oddał jej. Powiedział "ona zostaje" i nie było dyskusji :)
Potem informacja o Orłowej ( [*] ) O niej już wiecie!
W sobotę odwiedzili nas przyjaciele z Piastowa! Przyjechało kilkanaście osób na swoich rączych rumakach :) Zostaliśmy przez nich bardzo miło przywitani, po czym zajęli nam całą stajnie :p Tyle ich było :) Przy tej okazji odbyły się chrzciny! Podwójne! :D Przedstawicielka Tulisówki i reprezentant Piastowa. Oboje musieli odbyć kąpiel w naszym basenie ;D Beatka z okazji zdania kursu na instruktora tradycyjnie już :> - oraz Krystian, który po raz pierwszy zagościł w progach majątku. Mimo drobnych oporów wskoczyli do basenu oświetlonego reflektorami samochodów! Mówili, że woda była ciepła :)
Ahh no i kto nie pyta ten nie wie ;) plany odnośnie Hubertusa już są trasa malownicza jak zawsze i zaskakująca jeszcze bardziej niż zwykle :) Serdecznie zapraszamy raz jeszcze!
Smierc Orlowej...
[*][*][*]
Niestety ale smiercia dosc tragiczna gdyz przez udezenie piorunem zginela nasza zasluzona kobylka Orlowa... Zasluguje na wspomnienie gdyz byla to jedna z tych kobyl ktore najbardziej przysluzyly sie stajni... Miala swoja osobowosc, dosc nietypowa, nauczyla wielu jak sie trzymac w siodle i wiele osob moglo korzystac z przejazdzki "kolorowym wozem" ktora ona nam fundowala...
Takze bedzie wspominana dosc milo... I niech sie teraz pasie i bryka na wiecznie zielonych pastwiskach...
Notka Pozegnalna
Wtorek. Moja pożegnalna notatka...mój pożegnalny dzień. Ale tylko tymczasowo :) Bo wracać zawsze będę :)
Ale już nie do tego samego....B&B :*
Podziele się z Dawidem pałeczką - niech pisze co tam w Tulisówce piszczy :) Bo na przekazanie oficjalne to jeszcze za wcześnie - musi zasłużyć ;)
Ja też będę pisała - u siebie :) Książka musi powstać! I musi zbierać fanów!
Tak więc pozdrawiam wszystkich moich koniarzy i mam cichą nadzieje, że nie znajdzie się nikt taki co zajmie moje miescje w stadzie...:D ;]
"A moze teren....?"
C.D. cz. II
Dalszy ciąg historii - jak to łapałam z Dawidem stopa do domu, bo po co czekać
bezczynnie póki autobus przyjedzie. Było już ciemno a nic się nie chciało
zatrzymać - bez komentarza; ] W pewnym momencie na horyzoncie pojawił się Słomek,
a Dawid mówi do mnie - Chodź się schowamy! No to zanim on się odwrócił, mnie juz
nie było :p Po czym zaczęłam się tak głośno śmiać jak to ja potrafie - Słomek
wcale nas nie widział :p
Siedzimy w jakiś krzaczorach i się śmiejemy - we trójke - mimo że Słomek jeszcze
do nas nie doszedł :) Aż tu nagle słysze że zza zakrętu przy przystanku jedzie
autobus! ...Nasz autobus do domu! Niezmiernie się ucieszyliśmy z Dawidem, że
udało nam się wyskoczyć na przystanek zamin go minął;] I dzięki Przemkowi że
akurat stał na miejscu postoju :)
ale jakie z nas łosie :p zamiast czekać na busa bo miał przyjechać za moment to
się chowali po jakiś krzaczorach :p
***
cz. I
....a zaczelo sie tak...
(Dawid) - Jedziemy do Pedzla?
(Ula) - Jedziemy :D
(Dawid) - Mozemy jechac do Pedzla?
(P. Jola) - Mozecie
No to czemu nie...;) hmmm...ale gdzie konie...?
Pierwsza godzina stracona na pastwisku ;D Tak dobrze sie domyslacie ;)
...Jednak wkoncu sie udalo i sciagnelismy do stajni Patyne i The Game...
Po dopasowaniu siodel i popregow (co nie bylo latwe ze wzgledu na rozmiary
naszych
kobyl).... Gdy juz mielismy wyjezdzac.... ktos przyjezdza na jazde :D ehhh...
no ale nic zrobilismy ten placyk....
Przez ten czas Krzysiek sie dolaczyl do naszej wyprawy i przygotowal sobie
Galopa...
Tak tak... wszyscy ktorzy sie orientuja choc troche w sytuacji juz wiedza ze to
musial byc ciekawy teren heheh.... I byl....
Na poczatek Uli na The Game nie chciala wskoczyc jedynka i wlaczal sie ciagle
wsteczny jednak jak to opanowalismy pora aby Krzysiek wsiadl...hihi.. "male
Rodeo"... ale z tym takze sobie poradzilismy....
Oczywiscie jazda po ciemku nam sie nie widziala wiec wypad do Pedzla zostal
odlozony... A The Game dostala kolejny przydomek a mianowicie, ze porusza sie z
gracja "spychacza" :D...(Zosia jedzie na niej Hubertusa) hihihih to dopiero
bedzie zabawa...) Ale wracajac do tematu.... Bylo dosc mokro i gdy chcielismy
pokonac pewna kaluze Galopowi wlaczyl sie tryb "Rodeo" a wiec wystrzelil Krzyska
z siodla ten siedzac juz na szyi ze wzgledow czysto technicznych (budowa siodla
westernowego) nie mial jak wrocic wiec..? GLEBA hihihi... A plusk ladujacego
Krzyska w blocie bylo slychac nawet w stajni....Bylo na co popatrzec ;) Ostatnie
odcinki drogi byly juz mile i spokojne...
Dotarlismy przed zmierzchem...
Oczywiscie nikomu nikt o tym upadku nie powiedzial... hehe... i pamietajcie ..Wy
tez nikomu nie mowcie ;)))
***
Przypominam, aby skomentowac wystarzy kliknac na "skomentuj" tuz nad ta ramka.
TO BYŁ ŚLUB....
ale najpierw - sprzątanie :)
Czyli generalne porządki w stajni - zaczynając od mycia okien, zmiatania pajęczyn,
malowania, po pastowanie podłogi i polerowanie wszystkiego co możliwe. Tworzenie
bukietów i plecienie wianków...a wszystko przed weselem w stajni.
No i nadszedł ten dzień - 9.09.2006.
Zosia w białej
sukni na Kukaraczy i Mareczek
na Mogadorze, a wrac z nimi - cały orszak! Bryczka przygotowana dla rodziców i
zastęp koni - Patyna i Adam, Salut i Ala, Just Jubilee i Aga, Merlin i Kalorina,
Kolorado i Krzysiek, Hasina i Ula. Wszyscy podążali do fromborskiej Katedry na ślubną
mszę, a następnie goście kolorowymi wozami i wszelkimi innymi dostępnymi środkami
transportu ;> dowiezieni zostali do Majątku Tulisówka. A tam na nich czekało już
ognisko i baaal nad stajnią :) Jak już Para Młoda odnalazła się i oficjalnie,
pierwszym tańcem otworzyła weselną zabawę, tańcom i śpiewom nie było końca!
Dzieci, młodzierz, dorośli - wszyscy zagościli na parkiecie!
O północy tradycyjne odczepiny! I tak oto wianek Zosi, został złapany przez
Ulę, a muszka (? chyba...:>) Marka przechwycona przez
Dawida :) No i jak tu nie powiedzieć - Tulisówka najlepsza! :) Gry i zabawy
dla gości, sprawdzian zgrania dla Młodych :) Spisali się na medal! - ich
przyszłe dzieci powinny się z tego cieszyć :D
A zabawa niech trwa dalej...aż do rana!
"Trzy ciekawe dni z zycia stajni ;)"
1.09.2006
W piątek na dobre rozpoczęcie weekendu i zakończenie wakacji
- Piastowo! Nie ma to jak Ula i chłopacy - Słomek, Dawid oraz Paweł i Marcin,
od których dostaliśmy zaproszenie na ognisko :) I nie ma to jak maluch który
się nie lubił dołków...;> Nigdy więcej nie będę pchać samochodu! ;]
Było ognisko, które nie chciało być ogniskiem i potrzebowało pomocy aby się
zapalić, kiełbaski które nazwane zostały Klementyną, karta z aparatu która
utknęła w laptopie...! ! ! i magiczny drucik co ją wyciągnął :p
A potem czas spać... tylko stajnia, siano i ....PAJĄKI !!! Dziura w sianie
przez którą wpadało się do boksu grubej :) i światło którego nikt nie chciał
zgasić :p I jeden jakiś świrnięty pająk co miał tunel powietrzny prosto nad
moją głową. wrr! Oczywiście sesja pornograficzna jaką urządzili sobie chłopcy
na mnie jako glownej modelce! Spanie tylko chwile i poranne rozmowy z Pawłem i
wszystkim i niczym ;] Dzwonienie do Dawida bo spał, a my nie mogliśmy już. Na
nasz pech - był jak kamień i nawet nie drgnął! ojj działo się :)
2.09.2006
Sobota....czyli zawody w skokach przez przeszkody w Sokolniku! :) A na
miejscu - najpierw zimno, potem gorąco, ale zawsze źle :p Pizza na śniadanie,która
dojechała na obiad ;] No i przede wszystkim P.Jola i Salut! Murek którego
wszyscy się obawiali, ale nasz dzielny skoczek nawet się nie przejął! Szedł
naprawdę ładnie :)
I Mareczek jako szalony drajwer na prowincji :D Aż nam choroba lokomocyjna
wróciła :p :p :p
3.09.2006
Niedziela? Też musiało się coś dziać, bo w naszym towarzystwie nigdy nie jest
nudno! :) No to tym razem pożegnanie wakacji na lotnisku w Elblągu! :) To
przebiło wszystko...;> Księżniczka Ula, która była bardzo zazdrosna o Saluta i
z niego nie zsiadała ;> Pan który chciał mnie oddać za nagrodę, a potem
próbował karmić kabanosami :p I potęga skoku ;D A w niej księżniczka Ula na
Salucie, Słomek na Patynie iiii....gościnnie Paweł Z Rambo ;) No i jak na
księżniczkę przystało musi mieć wszystko - zwycięstwo też :p Ale Rambo robił
mi konkurencje...bo zrzucił przeszkodę...tylko głową:P Bo Rambo to kucyk....i
przebiegł pod :)
Ale mimo wszystko ten dzień należał do Dawida! ;] To on pobudził do życia nową
zabawę - łapanie królika ;> Czyli masa dzieciaków, która łapie królika :> Po
całym lotnisku oczywiście, bo ogrodzenia nie było :p Ciekawe co na to pan
królik? :) Potem Dawid który wziął zapłatę za przejażdżkę, założył dziecku
toczek i zaczął robić kółko...odwraca się i patrzy że zgubił gdzieś pasażera!!!
I panika gdzie te dziecko! No tak....stoi na początku kolejki, bo Dawid nawet
go nie wziął :p I na koniec Patyna biegająca sobie po placu...a my już
wzrokiem na mieście byliśmy.
I jeszcze jedna przygoda...jak to mnie samolot omało nie zwiał:p Pilot wykręcał samolotem i jak włączył silnik....to tylko Rambo którego trzymałam na wodzach miał minę typu - "Ulaaaaa! Trzyyyymmaaaaaaj mnieeeee!" ;D
______________________________________________________
26.08.06
A więc na początek - Burza i Bogini były dziś opisywane...Bogini do paszportu a Burza.....była oceniana od kopytek po same uszka :) = bonitacja! :> A więc Ula wypucowała ją całą, usunęła wszystkie rzepy;> i zmieniła fryzurę:] Burza ma irokeza ;] Jak na pierwszy raz kiedy coś takiego robiła musze powiedzieć, że wyszło całkiem nieźle :D Pan oceniający pomierzył, pooglądał, Ula pokazywała, biegała z Burzą i ładnie się uśmiechała ;D :p Robiła nawet obroty i skakała na jednej nodze, co by Burza dostała tyle punktów na ile zasługuje ;D Iiiiiii dostała! Ocenili ją na 78pkt! ;D
A pan weterynarz zbadał dziś Patynke....i jest źrebna! :)
Teraz będziemy ją pieścić i dbać żeby wszystko było wporządku! :) Musi być, bo
to najbardziej oczekiwany maluch w stajni :)
A na koniec...Arkadia:> Pierwszy raz z siodłem i jeźdźcem, a dokładniej p.Jolą :)
Jak na takiego sprytnego rudzielca zachowywała się rewelacyjnie! :) No i
zaczyna się praca z młodziakiem...w tym roku tylko jednym.
______________________________________________________
24.08.06
Chcialem wam pokazac co ostatnio znalazlem w internecie,
sprawozdanie z wakacji, osoby, ktora byla u nas ;)
oryginal --> tutaj
Wróciłam! I w tym miejscu powinna być uśmiechnięta minka, buziak albo coś w
tym stylu, le nie będzie... Dlaczego? Bo owszem, cieszę się, że wróciłam, bo
się stęskniłam za niektórymi, ale jeśli mam być szczera to wcale mi się
wracać nie chciało... Było świetnie, po prostu świetnie!
Dla niepoinformowanych, byłam na obozie konnym w Narusie koło Fromborka, nad
Zalewem Wiślanym. Piękne tereny, zajebiści ludzie i kochane konie.
Wstawaliśmy ok. 10, o 10.30 śniadanko, potem szliśmy po konie na pastwisko,
wproawdzaliśmy je do boksów, do stajni, następnie je czyściliśmy,
siodłaliśmy, zakładaliśmy ogłowia i jechaliśmy na placyk na lekcję albo w
terenik. W międzyczasie trzeba było jeszcze zamieść stajnię, napoić i
nakarmić ogiery. Po jeździe zdjemowaliśmy siodła i ogłowia, myliśmy konie
"pod prysznicem" poiliśmy je, karmiliśmy ogiery i szliśmy na obiad. Po
obiedzie 10, góra 15 minut przerwy i znów siodłanie i jazda. Wieczorem
wracaliśmy, myliśmy konie i puszczaliśmy je na pastwisko, po czym trzeba
było znów posprzątać stajnię - zamieść itp. Zanim wszyscy się umyli i można
było wejść do łazienki i samemu się umyć była już 23, 24. A później szliśmy
już spać :)
Z takich ciekawszych akcentów, którymi warto się pochwalić, to np.
galopowanie brzegiem Zalewu Wiślanego, jazda nocna ( o godz. 22 siodłamy
konie i jedziemy do lasu, w teren) ora najciekawsze - pławienie koni w
jeziorze. 26 lipca, w środę po obiedzie wyruszliśmy na rajd do Piastowa (innej
stajni) po 4 godzinach drogi, której nie znaliśmy w koncu udało nam się
dotrzeć na miejsce. Napoiliśmy konie, rozsiodłaliśmy i poszliśmy na ognisko.
Spaliśmy sobie na sianku i było bardzo, ale to bardzo wesoło :P
Rano w strojach kąpielowych wsiedliśmy "na oklep" (bez siodeł) na konie i
weszliśmy do jeziora. Niezapomniane przeżycie, polecam każdemu :)
W ciągu tych dwóch tygodni wydarzyło się naprawdę wiele i było po prostu
cudownie, chociaż na początku było tak ciężko, że razem z Sarą chciałyśmy
wracać do domu :P
Naszą "opiekunką" i instruktorką była Beatka - młoda dziewczyna z
Fromborka, starsza od nas o .... lata (ocenzurowano :P) bardzo sympatyczna,
ze wspaniałym podejściem do "młodzieży", koni i... dzieci (ekhem :PP)
Cierpliwa dopóki jej ktoś nie wkurzy.
Ula również bardzo sympatyczną, mająca duuuże poczucie humoru na
własny temat, niezbyt cierpliwa do dzieci [pozdrawiamy jej kolonistki w
wieku 8-10 lat :P]Ala - zdolna wariatka, która robi piękne odlewy
gipsowe koników :) Przemek - "z czego tak zacieszacie dziewczynki?"
:PP sympatyczny, wesoły, chwilami z głupimi skojarzeniami :) Dawid -
nie dawać mu nigdy mapy! "tego rozwidlenia nie ma na tej mapie.... hmm.... i
co teraz...? [5 minut później] o, sorry, nie na tą drogę patrzyłem" :D
chłopak z ogromnym poczuciem humoru, głupimi skojarzeniami i chwilami
dobijającymi tekstami. :)
Cóż, na pewno wakacje Narusa 2006 będę pamiętać dłuuugo dłuugo, bo bylo
super.
Piękne tereny, wspaniałe konie, świetni ludzie. Czego chcieć więcej...?
Jesli chcecie skomentowac zrobcie to w ShoutBoxie w Aktualnosciach